wtorek, 13 lipca 2010

List Prałata na lipiec!

"Dusza potrzebuje pozostawać w kontakcie z Bogiem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę". Zapraszamy do lektury listu Prałata Opus Dei z tego miesiąca.

09 lipca 2010

Najdrożsi: niech Jezus strzeże moje córki i moich synów!

Minęło trzydzieści pięć lat od dnia 26 czerwca 1975 roku, w którym Bóg wezwał naszego Ojca do radowania się na zawsze Jego obecnością w Niebie. Podobnie jak przy okazji poprzednich rocznic, niezliczone osoby uczestniczyły w Mszach ku czci św. Josemaríi odprawianych na całym świecie w dniu jego liturgicznego święta. Ze wszystkich stron wznosiło się do Pana intensywne dziękczynienie za udzielenie światu i Kościołowi pasterza takiego jak nasz święty Założyciel, będący wzorem postępowania chrześcijańskiego i cennym orędownikiem we wszelkich naszych potrzebach duchowych i materialnych.

Niedawna uroczystość stanowi ponadto okazję do głębokiego rozważenia orędzia, jakie św. Josemaría, z woli Bożej, rozpowszechniał wśród mężczyzn i kobiet: że z pomocą łaski możemy i powinniśmy osiągnąć świętość – to znaczy doskonałość w miłości, pełne zjednoczenie z Bogiem – poprzez wierną i dobrze wykonaną pracę zawodową oraz w pozostałych zwyczajnych okolicznościach życiowych.

Zatrzymajmy się nad tym, co stanowi jądro tej nauki: nad potrzebą starań, aby przemieniać pracę – jakąkolwiek pracę, fizyczną czy umysłową – w prawdziwą modlitwę. Ewangelia jasno mówi o tej konieczności: “zawsze powinni się modlić i nie ustawać” [1], a św. Paweł, przywołując to nauczanie, dodaje: sine intermissione orate[2] – nieustannie się módlcie. Zalecenie to ma siłę nakazu. Lecz nie byłoby możliwe wprowadzenie go w życie, gdybyśmy interpretowali je mylnie jako konieczność nieustannego odmawiania modlitw ustnych czy myślnych, co jest w naszej sytuacji ziemskiej niemożliwe. Realizacja naszych zajęć – rodzinnych, zawodowych, społecznych, sportowych, itd. – często wymaga całkowitego zaangażowania naszej pamięci, umysłu oraz zdecydowanego wysiłku woli; dodajmy do tego jeszcze potrzebę poświęcenia koniecznego czasu na sen. Tutaj przypomina mi się wielka radość św. Josemaríi, kiedy po wielu latach głoszenia, że nawet sen możemy przemienić w modlitwę, napotkał tekst św. Hieronima wyrażający taką samą myśl [3].

Lecz powinniśmy rozważyć to wezwanie Jezusa w całej jego głębi. Zaprasza On nas do ożywiania całej egzystencji ludzkiej, we wszystkich jej wymiarach, pragnieniem przemieniania jej w modlitwę ciągłą jak bicie serca [4], choć często nie wyrażoną słowami. Tego nauczał św. Josemaría swoje córki i synów oraz wszystkie osoby pragnące uświęcać się zgodnie z duchem Dzieła. Powtarzał: orężem Opus Dei nie jest praca: jest nim modlitwa. Dlatego przemieniamy pracę w modlitwę i mamy duszę kontemplacyjną [5].

Przemieniać pracę w modlitwę. To codzienne staranie, by postępować jak kobiety i mężczyźni kontemplacyjni, w najróżniejszych okolicznościach życiowych, ukazuje nam ambitną metę, czyli świętość, która – bądźmy przekonani – staje się dostępna dzięki wsparciu łaski. «Należy żyć duchowością, która pomoże wierzącym uświęcać się poprzez swoją pracę» [6] powiedział Papież w odniesieniu do postaci św. Józefa. Jedynie stawiając zwyczajną pracę w wewnętrznej relacji z pragnieniem świętości możliwe jest dla ogromnej większości chrześcijan poważne dążenie do pełni życia chrześcijańskiego.

Przypominam sobie, z jakim dziękczynieniem w duszy nasz Ojciec czytał listy od swoich córek i synów. Wzruszył się bardzo, kiedy pewien rolnik, jeden z wiernych Dzieła, napisał do niego, że wstaje bardzo wcześnie rano i prosi Pana Boga, żeby nasz Ojciec odpoczywał we śnie. Potem pisał, że podczas orania pola traktorem odmawia „Pomnij, o Najświętsza Matko…” oraz inne modlitwy. Nasz Założyciel ogromnie się cieszył, widząc rzeczywistość życia kontemplacyjnego w pracy na roli.

W liście apostolskim, jaki Sługa Boży Jan Paweł II napisał wzywając do świętości na początku nowego tysiąclecia, znajdujemy następujące słowa: «nie należy mylnie pojmować tego ideału doskonałości jako swego rodzaju wizji życia nadzwyczajnego, dostępnego jedynie wybranym «geniuszom» świętości. Drogi świętości są wielorakie i dostosowane do każdego powołania. (…) Dzisiaj trzeba na nowo z przekonaniem zalecać wszystkim dążenie do tej «wysokiej miary» zwyczajnego życia chrześcijańskiego. Całe życie kościelnej wspólny i chrześcijańskich rodzin winno zmierzać w tym kierunku» [7].

Nasz Ojciec mówił o tym wiele razy, głosząc, że kontemplacja nie jest czymś dla uprzywilejowanych. Pewne osoby – wyjaśniał obrazowo, aby słuchacze dobrze to zapamiętali – mające jedynie podstawowe pojęcie o religii, myślą, że osoby kontemplacyjne przebywają cały czas jakby w „ekstazie”. Ale to wielka naiwność. Zakonnicy, w swoich klasztorach, cały dzień poświęcają tysięcznym pracom: sprzątaniu domu i zajęciom, z których się utrzymują. Często piszą do mnie zakonnicy i zakonnice życia kontemplacyjnego, z zapałem i serdecznością dla Dzieła, mówiąc, że dużo się za nas modlą. Rozumieją to, czego nie rozumie wielu ludzi: nasze świeckie życie kontemplacyjnych pośród świata, wśród doczesnych zajęć. Naszą „celą” jest ulica: takie jest nasze „zamknięcie”. Czy sól ma być zamykana? Mamy się starać, by nic nie było mdłe. Dlatego miejscem naszego skupienia powinny być wszystkie rzeczy świata [8].

Tak jak organizm potrzebuje powietrza do oddychania i krążenia krwi dla podtrzymania życia, tak dusza potrzebuje pozostawać w kontakcie z Bogiem przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dlatego autentyczna pobożność skłania do tego, by wszystko odnosić do Pana: pracę i odpoczynek, radości i smutki, sukcesy i porażki, sen i czuwanie. Jak pisał ks. Álvaro w 1984 roku: «między doczesnymi zajęciami a życiem duchowym, między pracą a modlitwą nie powinno mieć miejsce coś w rodzaju „zawieszenia broni”, bardziej lub mniej udane; powinno istnieć pełne zjednoczenie, zespolenie nie pozostawiające nic na zewnątrz. Praca ożywia modlitwę, a modlitwa przesyca sobą pracę» [9].

Dla osiągnięcia tego celu, oprócz pomocy łaski, wymagany jest stały osobisty wysiłek, który konkretyzuje się często poprzez rzeczy drobne: odmówienie aktu strzelistego lub krótkiej modlitwy ustnej podczas przerwy w pracy lub przemieszczania się; pełne miłości spojrzenie na krucyfiks lub obrazek Matki Bożej dyskretnie przez nas umieszczony w miejscu naszej pracy, itp. To wszystko pomaga, by dusza była cały czas w głębi zwrócona ku Panu Jezusowi, co powinniśmy codziennie wzmacniać podczas Mszy św. oraz w czasie poświęconym specjalnie na modlitwę. I w ten sposób, choć w wielu chwilach będziemy skoncentrowani na różnych zajęciach, mając umysł zajęty w pełni realizowaniem poszczególnych prac, dusza pozostanie skupiona na Panu i utrzyma z Nim dialog, który nie składa się ze słów, a nawet nie ze świadomych myśli, lecz z uczuć serca, pragnienia wykonywania wszystkiego, nawet rzeczy najmniejszych, z Miłości, przez ofiarowywanie tego, co robimy.

Jeśli postępujemy w ten sposób, praca zawodowa staje się areną do ćwiczenia najróżniejszych cnót ludzkich i nadprzyrodzonych: pracowitości, porządku, wykorzystania czasu, siły kończenia zadań, pamiętania o małych rzeczach… oraz wielu innych szczegółów dbałości o innych, będących przejawem szczerej i delikatnej miłości.

Bądźcie pewni, że wcale nie jest trudno przemienić pracę w modlitewny dialog. Kiedy tylko ofiarujemy ją Bogu i przystępujemy do niej, Bóg już nas słyszy i wspomaga. Stajemy się duszami kontemplacyjnymi pośród naszych codziennych zajęć! Ogarnia nas coraz większa pewność, że On na nas patrzy i może żąda teraz od nas jakiegoś nowego przezwyciężenia się, drobnego wyrzeczenia, miłego uśmiechu dla kogoś, kto zjawia się nie w porę, rozpoczęcia najpierw mniej przyjemnego lecz pilniejszego zadania, troski o zachowanie porządku i wytrwałego spełnienia do końca drobnego nawet obowiązku, który można było zaniedbać, albo nieodkładania na jutro tego, co powinniśmy zrobić dzisiaj. A wszystko to po to, aby sprawić radość naszemu Ojcu Bogu! I może na twoim biurku lub w innym dyskretnym miejscu umieścisz krucyfiks, który dla ciebie stanowi ów budzik ducha kontemplacji, bowiem Ukrzyżowany stał się dla ciebie niejako księgą, z której sercem i myślą uczysz się, co znaczy służyć [10].

Z tą samą siłą, z jaką zachęcał do przemieniania pracy w modlitwę, nasz Ojciec podkreślał konieczność niezaniedbywania czasu poświęconego wyłącznie Panu Bogu: częstych Mszy i komunii św., modlitwy myślnej, odmawiania Różańca i innych praktyk pobożności o długiej tradycji w Kościele; z tym większą starannością i uwagą, im więcej trudności pojawia się w związku z napiętymi godzinami pracy, zmęczeniem czy okresami oschłości, które prędzej czy później pojawią się w życiu każdego. «Te chwile – przypominał ks. Álvaro – nie powinny być pojmowane jako przerwanie czasu poświęconego pracy; nie są jakby nawiasem w ciągu dnia. Kiedy modlimy się, nie porzucamy zajęć „świeckich”, by zanurzyć się w zajęciach „świętych”. Przeciwnie, modlitwa stanowi najbardziej intensywny moment postawy, która towarzyszy chrześcijaninowi we wszystkich jego zajęciach, i która tworzy więź bardziej głęboką, gdyż bardziej wewnętrzną, między pracą wykonaną wcześniej i tą, do której przystąpi niezwłocznie później. I równolegle, to właśnie z pracy będzie umiał uzyskać materiał do ożywania modlitwy myślnej i ustnej, wciąż nowe impulsy do adoracji, wdzięczności i ufnego zawierzenia Bogu» [11].

Za kilka dni wybieram się do Ekwadoru, Peru i Brazylii, by tam pobyć z moimi córkami i synami i wzmacniać ich w pracy apostolskiej. Proszę was, jak zawsze, abyście towarzyszyli mi w tej podróży waszą modlitwą, ofiarowaniem waszej pracy lub waszego odpoczynku, jeśli teraz cieszycie się przebywaniem na wakacjach. Dbajcie o obcowanie z Bogiem także w tych dniach, pamiętając o czym uczył nas nasz Ojciec: zawsze rozumiałem odpoczynek jako oderwanie się od codziennych zajęć, nigdy zaś jako dni próżnowania.

Odpoczynek oznacza: gromadzenie sił, pomysłów, planów… Innymi słowami: zmiana zajęcia, aby powrócić potem – z nowym zapałem – do zwykłych zadań [12].

W tym miesiącu przypada także 75 rocznica dnia, w którym ukochany ks. Álvaro odpowiedział Panu: „oto jestem!”. Jego wstawiennictwu powierzam waszą i moją wierność, aby każdego dnia była jak z jednej bryły, oraz abyście podtrzymywali mnie w moich intencjach.

Z miłością was błogosławię,

wasz Ojciec

+ Javier

Pampeluna, 1 lipca 2010 r.

---------------------

[1]. Łk 18, 1.

[2]. 1 Ts 5, 17.

[3]. Por. Św. Hieronim, Traktat o psalmach, Komentarz do Psalmu I (CCL 78, 5-6).

[4]. Św. Josemaría, To Chrystus przechodzi, nr 8.

[5]. Św. Josemaría, zapiski ze spotkania rodzinnego, 23-IV-1959.

[6]. Benedykt XVI, Homilia, 19-III-2006.

[7]. Jan Paweł II, List apostolski Novo Millennio ineunte, 6-I-2001, nr 31.

[8]. Św. Josemaría, zapiski ze spotkania rodzinnego, 30-X-1964.

[9]. ks. Álvaro del Portillo, Il lavoro si trasformi in orazione, artykuł opublikowany w magazynie "Il Sabato", 7-XII-1984 ("Rendere amabile la verità", Libreria Editrice Vaticana, Roma 1995, str. 649).

[10]. Św. Josemaría, Przyjaciele Boga, nr 67.

[11]. ks. Álvaro del Portillo, op. cit., str. 650-651.

[12]. Św. Josemaría, Bruzda, nr 514.

Źródło: www.opusdei.pl