poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Bądźmy odważni

Homilia wygłoszona przez Prałata Opus Dei 27 sierpnia w Toruniu, podczas Mszy z okazji nadania kościołowi w Czerniewicach nowego współpatrona: Św. Josemarii.

30 sierpnia 2010
Opus Dei -
Drodzy bracia i siostry:

Sługa Boży Jan Paweł II, podobnie jak obecny papież Benedykt XVI, wielokrotnie wskazywał, że Pan zwraca się do nas również poprzez swoich świętych, gdyż swoim życiem mówią nam oni o doskonałości chrześcijańskiej, do której jesteśmy wezwani. Dlatego chcemy być coraz bardziej świadomi tego, że możemy i musimy żyć wezwaniem z Psalmu: Laudate Dominum omnes gentes – chwalcie Pana wszystkie narody. Ten okrzyk hołdu i dziękczynienia wznosi się dziś z naszych serc, gdy uczestniczymy w tej ceremonii w Toruniu. Wyznam, że nie jest mi łatwo wyrazić całą radość mojej duszy gdy sprawuję Świętą Ofiarę w tej świątyni.

Moje dziękczynienie wznosi się do Trójcy Przenajświętszej, z którą jest ściśle związana moja wdzięczność wobec waszego pasterza, mojego drogiego brata biskupa Andrzeja, który zaprosił mnie na tę uroczystość. Wszystkich nas napełnia radość, gdy pomyślimy, że z tego kościoła, który od dziś nosi też wezwanie świętego Josemarii, będzie za jego wstawiennictwem codziennie wznosiła się ku Niebu modlitwa wiernych drogiej mi diecezji.

Trudno wyrazić słowami głęboką więź między tym świętym a waszą ojczyzną, Polską, a co za tym idzie, Polakami. Modlił się przez wiele lat z wiarą i wytrwałością za was, począwszy od lat 30-tych zeszłego wieku. Chociaż nie mógł zobaczyć za ziemskiego życia początków pracy Prałatury w Polsce, pragnął gorąco, aby ta chwila nadeszła. To pragnienie spełniło się w czasach biskupa Alvaro del Portillo, mojego drogiego poprzednika i pierwszego następcy świętego Josemarii na czele Opus Dei. Pamiętam, że już u początków Opus Dei zwracał swoje oczy na ten kraj, z żarliwym pragnieniem, by droga, którą Bóg ukazał jego duszy i która wówczas była marzeniem, stała się rzeczywistością. Dlatego mogę was zapewnić, że tak jak wówczas modlił się za was, tak i dziś wstawia się przed Panem za wasze rodziny i was samych.

Wydaje mi się, że dobrze byłoby teraz przypomnieć niektóre podstawowe rysy przesłania świętego Josemarii, sięgając do liturgii Słowa, której dziś słuchaliśmy podczas Mszy ku czci naszego świętego.

1. Księga Rodzaju opowiada, jak nasi pierwsi rodzice zostali umieszczeni w raju ut operaretur (por. Rdz 2,15), aby współpracować w rozwijaniu dzieła stworzenia. Opierając się na tych słowach, święty Josemaria głosił bez wytchnienia uświęcającą wartość pracy, poprzez którą człowiek współdziała w trudzie stworzenia. Poprzez codzienny wysiłek, aby wypełniać po chrześcijańsku obowiązki każdego dnia, jesteśmy w stanie oddać chwałę Bogu, ponieważ w codziennej pracy spotykamy, jak podkreślał Założyciel Opus Dei, coś świętego, boskiego, co jest ukryte w sytuacjach najbardziej zwyczajnych. Do każdego z was należy odkrycie tego, gdyż Pan nie przestaje na nas patrzeć i do nas mówić.

My, chrześcijanie, możemy wykonywać swą pracę ze świętą dumą, z radością służenia Bogu i drugiemu człowiekowi pośród świata. Bóg czeka na nas pośród książek, pośród narzędzi, przed komputerem, w ognisku domowym, w kuchni, również w odpoczynku. Jeśli szukać Go będziemy w naszej codziennej pracy, zapłonie w nas pragnienie zbliżania do Niego osób, z którymi mamy kontakt. Będziemy chcieli stać się apostołami, każdy w tym miejscu, w którym się znajduje.

Święty Josemaria często przypominał, że aby kochać Boga całym sercem i ze wszystkich sił, nie powinniśmy myśleć o sytuacjach nadzwyczajnych, o jakichś zadaniach będących poza zasięgiem możliwości zwykłego chrześcijanina. Sługa Boży Jan Paweł II, któremu tyle zawdzięczamy na całym świecie, określił świętego Josemarię jako „świętego zwyczajności”. Przypominał nam w ten sposób, że Pan prosi nas o radosną i hojną walkę, aby wypełniać małe obowiązki każdego dnia, z największą możliwą doskonałością, podejmując różne zajęcia z pokojem dzieci Boga, który zawsze nam pomaga w uświęcaniu siebie, uświęcaniu innych i uświęcaniu pracy.

2. W wyniku tego, tak jak czytamy w Liście do Rzymian, „wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»” (Rz 8,15). „Jesteśmy dziećmi Bożymi!” wołał święty Josemaria „Nosicielami jedynego płomienia będącego w stanie oświecić ziemskie drogi dusz; jedynego blasku, w którym nie będzie nigdy miejsca dla ciemności, mroku i cienia.” (Kuźnia 1) Prawda o tym, że jesteśmy synami Bożymi stawia w zasięgu ręki pewność Nieba, ponieważ mamy Ojca, który nas kocha do szaleństwa i wytrwale oczekuje.

Nie zamykamy oczu na przeciwności, które stawia dziś przed nami środowisko, w którym żyjemy. Nie brakuje również codziennych trudności i cierpień – wielkich lub małych – w dbaniu o nasze rodziny, w wypełnianiu naszych obowiązków zawodowych i obywatelskich. Jednak Bóg, dobry Ojciec, daje swoim dzieciom wszystko, czego potrzebują, by być szczęśliwymi i wiernymi na ziemi, cokolwiek by się nie działo. Każdego dnia, w rodzinie, w miejscu pracy czy wśród przyjaciół, z radością i spokojem tego, który wie, że nieustannie widzi go i strzeże jego Ojciec - Bóg, starajmy się przekazywać innym przesłanie, że Pan wzywa każdego z nas do świętości osobistej. Zaniesiemy tę radosną prawdę mężczyznom i kobietom, z uśmiechem, poprzez ciepłe słowo, poprzez cierpliwość wobec przeciwności i przykład postępowania spójnego z wiarą chrześcijańską.

3. Święty Josemaria dużo mówił o tym, że Bóg jest blisko każdego człowieka i każdy człowiek jest blisko Boga, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia. Pewność tej prawdy sprawi, że będziemy czuć konieczność pomagania wielu innym osobom, aby odkryły skarb dziecięctwa Bożego. We fragmencie o cudownym połowie ryb, który jest jednym z najczęściej komentowanych przez naszego Świętego tekstów Ewangelii, Jezus wzywa nas do apostolstwa. Duc in altum! Wypłyńcie na głębię.

Wszyscy powinniśmy poczuć odpowiedzialność, by odpowiedzieć na wezwanie Chrystusa i Jego Kościoła, by mówić o tym, czym żyjemy - o sakramentach, o wielkości małżeństwa i rodziny. Każdy z nas będzie to wezwanie ewangelizacyjne wypełniał w inny sposób, we własnym środowisku, tak jak na łodzi Piotra: niektórzy przy wiosłach, inni przy sieciach, wykonując różne zadania na okręcie, wszyscy wspierając siebie nawzajem modlitwą i umartwieniem. Pan jest właścicielem świętego Kościoła, tego okrętu, który płynie przez morze historii od ponad dwudziestu wieków, i jest to kolejny powód nadziei i optymizmu oraz odpowiedzialności, gdyż każdy z nas jest częścią Kościoła. To dobry moment, aby zapytać samego siebie, co więcej mogę zrobić, aby pomóc wypłynąć łodzi Kościoła na głębię i uzyskać wielki połów. Bóg chce liczyć na każdego z was, aby rozniecić płomień swej miłości w tej ukochanej Polsce i na całym świecie. Bądźmy odważni, aby, powtarzam, dać świadectwo miłości Boga naszym codziennym życiem i słowem.

Obraz łodzi jest dla mnie okazją, żeby przypomnieć, że wszyscy chrześcijanie powinniśmy się modlić codziennie za namiestnika Chrystusa na ziemi, Ojca Świętego Benedykta XVI. Uczyńmy to teraz, w czasie Mszy Świętej, i wiele razy w ciągu dnia. Postanówmy sobie nie zostawiać go samego, ofiarując mu wsparcie naszej modlitwy i miłości.

Zanim zakończę, proszę was, żebyście modlili się za waszych biskupów i waszych kapłanów, by byli święci, bardzo święci, i żeby bez wytchnienia zachęcali do szukania nowych powołań kapłańskich w tym kraju, który Pan pobłogosławił, jak zawsze, swoim Krzyżem i głęboką wiarą. Złóżmy nasze pragnienia w ręce naszej Matki, Panny Świętej z Częstochowy, aby nam towarzyszyła bez ustanku ze swoją macierzyńską opieką na drodze świętości, na drodze zażyłości z Jezusem Chrystusem.